Jeżeli nigdy w życiu nie oglądaliście filmu „Sekretne życie Waltera Mitty” to… to nawet nie wiem od czego tu zacząć.
Oczywiście, że chcę przekonać każdego kogo tylko mogę, aby obejrzał ten film! Ale jednocześnie nie wiem jak do tego przekonać, bo w założeniu, jest to bardzo nudny film o korposzczurze, który wyrusza w drogę, która odmienia jego życie i uczy go lepszego podejścia do życia. Wiecie, kolejny z tych „road-movies”, podróż, droga, przemiana… bla bla bla.
Tylko że ten, jest jakiś inny
On był nakręcony z sercem, tak dobrze dobrali kadry, sceny, przejścia. Nawet zwykły, statyczny kadr jest w cholerę ciekawy przez sposób, z jakiej perspektywy został sfilmowany. Jak ktoś nie lubi Bena Stillera, to może mieć awersję do niego w głównej roli, ale to właśnie ten film przekonał mnie do tego aktora.
Naprawdę czuję się dobrze oglądając ten film, jest tak dziwnie kojący i inspirujący. No a do tego trafia we wszystkie moje życiowe fantazje. Praca w gazecie, podróżowanie, fotografia, no wszystko tam jest. Więc dla mnie, jest to jeden z ulubionych filmów. Czy będzie taki dla was? Nie wiem, ale gorąco zachęcam was do obejrzenia go! Chociaż do końca nie wiem też, w jaki sposób miałbym zachęcić.